komiksrecenzja komiks

Chrononauci. Tom 2 – recenzja

Chrononauci powracają i to w dobrym stylu, choć na ich powrót musieliśmy czekać prawie cztery lata. Przeszłość nie jest już dla nich tajemnicą. Stali się jej panami. Teraz jednak postanawiają zmierzyć się z przyszłością. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Gdy jednak tego dokonają przyprawią nas o niesamowity zawrót głowy. Zapnijcie więc pasy i wraz z wydawnictwem Non Stop Comics wyruszajcie w podróż do przyszłości aby zmienić przeszłość.




Bohaterami są Corbin i Danny, tytułowi chrononauci, którzy odkryli tajemnicę podróży czasie. Okazuje się jednak, że nie tylko oni tego dokonali. Ich stary znajomy profesor Cross również wybudował maszynę do podróży w czasie. Lecz on dla odmiany postanowił zawojować przyszłość, a teraz robi wszystko aby pokrzyżować działania tej dwójki. Jednak do czasu. W pewnym momencie łączą siły, aby kontrolować i chronić przyszłość. Czy jednak ich intencje są zbieżne? Rodzi się tu również pytanie, czy cel uświęca środki? Ile można poświęcić, aby dopiąć swego i jakie będą skutki ich działań?

Chrononauci to komiks, który porusza jeden z najbardziej wyeksploatowanych wątków w popkulturze. Mowa oczywiście o podróżach w czasie. Paradoksalnie jednak wątek ten cieszy się nadal ogromną popularnością. Jeżeli jeszcze dorzucimy do tego wizję Marka Millara, który niczym gąbka chłonie wszystko wokół, a następnie oddaje w postaci zakręconych historii, to efekt jest zawsze piorunujący. Tak było w przypadku pierwszego tomu i podobnie jest z jego kontynuacją. W efekcie dostajemy barwną historię zrywającą z klasycznym podejściem do tematu, całkowicie pozbawioną określonych ram i schematów mogących zamykać tę historię w pewnych ogranych konwencjach. Ta historia jest całkowicie poza nimi.

Podobnie jak w pierwszym tomie, na kolana powala pędząca niczym nocny ekspres akcja. Wszystko dzieje się wręcz w zawrotnym tempie. Bohaterowie skaczą pomiędzy epokami i miejscami, a twórcy z każdej prezentują nam jakąś perełkę, wplątując ją w przygody podróżników. Nie ma to jak wraz z Leonardo Da Vinci wybudować portal do podróży w czasie i sieknąć sobie z nim selfie. Z drugiej strony jednym pstryknięciem guzika można uratować świat przed niezwyciężonymi kosmitami, przenosząc ich do prehistorii. Zagadnienia techniczne tu praktycznie nie istnieją, ale to jest właśnie plus, bo na takie szczegóły nie ma tu miejsca. Twórcy stawiają na akcję i historię i wynikającą z tego czystą, niczym nieskrępowaną rozrywkę.

Obrazy rewelacyjnie wpisują się w tę niezobowiązującą zabawę. Choć śmiało można powiedzieć, że Sean Murphy w pierwszej części rozrysował tę historię rewelacyjnie, to Eric Canete też nie pozostaje w tyle. Twarze są niemal identyczne, choć brakuje tej ostrej kreski Murphy’ego. Mimo to Canete również potrafi zaszaleć kreśląc to co Millar sobie wymyślił. Jest tu mnóstwo oryginalnych ujęć, scen i postaci charakterystycznych dla poszczególnych epok, w których bohaterowie mają możliwość przebywać. Trafia się również kilka mocno przerysowanych scen, ale mają na celu podkreślenie ich wagi lub wyeksponowania humoru. Ogólny wydźwięk jest pozytywny i daje mnóstwo przyjemności z czytania.

Chrononauci to naprawdę udana opowieść o podróżach w czasie. Przede wszystkim świeże spojrzenie, wprost z wyobraźni Millara, na ten wyeksponowany przez popkulturę wątek. Pierwszorzędna historia, która zachwyca dynamiką, świetnymi niejednoznacznymi bohaterami i całym mnóstwem zaskakujących i niewyobrażalnych przygód rozgrywających się na przestrzeni milionów lat, ukazana przez pryzmat zmiany przyszłości i konsekwencji z tym związanych.

Chrononauci. Tom 2
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Eric Canete
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Gatunek: komiks, science fiction
Data wydania: 10 stycznia 2021

Egzemplarz można nabyć na Non Stop Comics

 

https://nonstopcomics.com

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.