komiksrecenzja komiks

Punisher MAX. Tom 2 – recenzja

Niedawno na polskim rynku komiksowym pojawiła się ósma część przygód Punishera w ramach imprintu MAX Comics. Twórcą tej części jest Jason Aaron – zdobywca Nagrody Eisnera i twórca takich serii jak: Conan Barbarzyńca, Skalp czy Thor Gromowładny. My jednak wracamy do początków, a dokładnie do drugiej odsłony cyklu, za którą odpowiada Garth Ennis (autor The Boys), który nie tylko odświeżył wizerunek Franka Castle’a, ale i wypromował tego antybohatera wprowadzając na rynek nowe, jeszcze bardziej brutalne i przepełnione czarnym humorem przygody.




Tom drugi zawiera w sobie dwie, na pozór niezależne, historie. Całość jest jednak połączona nie tylko ze sobą, ale i z wydarzeniami z tomu pierwszego. Pierwsza historia zatytułowana Mateczka Rosja skupia się wokół wyprawy Franka na Syberię. Zadanie, które ma wykonać oferuje mu sam Nick Fury, przestrzegając go, że jest to misja niemal samobójcza. Jego zadaniem jest przechwycenie wyjątkowo zjadliwego wirusa, przechowywanego w ciele córki naukowca, który go stworzył. Jak wiadomo, dla Punishera nie ma rzeczy niewykonalnych, więc podejmuje się zrealizować tę misję, stawiając przy tym świat na krawędzi wojny nuklearnej.

Jakby tego było mało do miasta powraca Nicky Cavella, który bezczeszcząc grób i zwłoki rodziny Castle’a zmusza go do wypowiedzenia mu otwartej wojny. Liczy, że dzięki temu uda mu się pod swoimi skrzydłami zjednoczyć pozostałych przy życiu członków mafijnych rodzin. Fala przemocy zalewa więc Nowy Jork, a w sprawę mieszają się osoby, z którymi Punisher krzyżował już swoje drogi.

Punisher sam definiuje zło i sam je eliminuje

Jak już mogliśmy się przekonać Punisher Max to seria, która pokazuje prawdziwego bohatera. Bezlitosny twardziel, który nie cofnie się przed niczym, aby dopełnić swojej zemsty. One sam definiuje zło i sam je eliminuje. Jego prywatna krucjata jest nie tylko zemstą, ale i tym, co kocha najbardziej. Choć pierwsza historia raczej z zemstą ma mało wspólnego, to pokazuje trochę inne oblicze Punishera. Ta niejednoznaczność sprawia, że czasami ciężko jest ocenić jego moralne postępowanie. I choć z tego punktu widzenia nie można godzić się na jego metody, to czasami tylko takie działania przynoszą jakikolwiek skutek.

Od strony graficznej tom drugi jest dopracowany do perfekcji, a zarazem kontynuuje klimat tomu pierwszego. Doskonała grafika epatuje przemocą i czarnym humorem. Twórcy bawią się tymi elementami, oferując czytelnikom kawał mocnej, brutalnej i wyrazistej rozrywki. Rysunki są mroczne, nihilistyczne i melancholijne. Lekko przerysowane, okraszone krwią, flakami i rozbryzgującymi mózgami robią ogromne wrażenie.

Drugi tom przygód Punishera, jak i cała seria, to kawał brutalnej i niezobowiązującej rozrywki tylko dla dorosłych. Istotą jest przemoc, która od samego początku definiowała postać Franka Castle’a. Jednak zauważalna jest w tym przypadku również angażująca fabuła, szczególnie w pierwszej historii. Dzięki temu wchodzimy do tego mrocznego świata zemsty i wszechobecnego zła, licząc że ciemna strona mocy nie weźmie nad nami góry.

Punisher Max
Twórcy: Garth Ennis, Doug Braithwaite, Leandro Fernandez
Cykl: Punisher Max (tom 2)
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: komiks, sensacja, akcja
Data wydania: 28 lipca 2017

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.