Lars Lenth – Norweski pacjent
Trond Bast lubił łowić. Jednak nigdy nie spodziewał się, że któregoś ranka spod wody wyciągnie zwłoki przywiązane do kilku pustaków. Trup polskiego pracownika sprawi, że trójka szkolnych znajomych z dawnych lat – policjantka Mariken Varden, pomocnik adwokata Leo Vangen i przedsiębiorca Terje Klavenes – spotka się w trakcie śledztwa.
Usilnie próbuję zachęcić się do kryminałów skandynawskich autorów – jak na razie jest 2:1 na rzecz pisarzy do których raczej nie wrócę (Mari Jungsted i Camilla Läckberg). Jak na razie tylko Jo Nesbø zdołał mnie zachęcić do swojego bohatera, ale to pewnie zasługa tego, że cykl z Harrym Hole’m jest pisany raczej w amerykańskim stylu. Norweski pacjent Larsa Lentha, niestety, dołącza do wyniku po stronie pań.
Intryga w kryminałach przeważnie biegnie na dwa sposoby. W pierwszym na koniec dowiadujemy się kto był sprawcą, a w trakcie próbujemy to zgadnąć na podstawie podrzucanych przez autora wskazówek. W drugim – podobnie jak to było w serialu Columbo – wiemy kto, a cała sprawa jest o tym, czy zbrodnia zostanie udowodniona sprawcy. I tak właśnie jest w przypadku opisywanej książki. Okoliczności śmierci Polaka zostają opisane na początku, a potem akcja toczy się dalej napędzana głównie działaniami Leo, który stara się wesprzeć w śledztwie Mariken. To on wybiera się do Krakowa, a potem próbuje wymusić na sprawcy popełnienie błędu. Oczywiście nie kierują nim tylko czysto altruistyczne pobudki – policjantka nie jest mu obojętna i w ten sposób chce jej zaimponować, a przy okazji zmienić coś w swoim szarym życiu.
W jednym aspekcie autor się przyłożył – dla każdego z bohaterów ułożył życiorys, zawierający doświadczenia, którymi można by obdzielić kilka osób – prześladowania w szkole, patologiczna rodzina, brak akceptacji ze względu na pochodzenie, rozwody, zdrady małżeńskie itp. Do tego mają skrajnie różne charaktery – Leo nie przejmuje się swoją obecną sytuacją, choć w czasach szkolnych wszyscy wróżyli mu wielką karierę, Terje zaś bez oszustw i krętactw nie byłby w stanie przeżyć nawet jednego dnia. Zresztą Klavenes to nie jest jego prawdziwe nazwisko – zmienił je, aby być kojarzony z rodziną bogatych armatorów.
Niestety, w innych kwestiach jest trochę słabiej. Książka wydaje się hermetyczna – autor często wspomina postacie znane tylko lokalnie, przez co potrzebne były przypisy od tłumaczki. Również cały jeden rozdział dzieje się na polu golfowym, a autor niby próbuje nam przedstawić zasady gry, jednak nie byłem w stanie zrozumieć dlaczego konkretna osoba wygrała. Do tego nie do końca podobał mi się obraz Polski i polskich pracowników w Norwegii. Niby zostaje to naprostowane w trakcie, ale nadal negatywny obraz jest silniejszy.
Tak więc opis fabuły nastawił mnie na ciekawy kryminał z istotnymi wątkami w tle – deweloperzy kontra obrońcy przyrody to temat nośny również w Polsce, ale niestety wykonanie było rozczarowujące.
Tytuł: Norweski pacjent
Autor: Lars Lenth
Tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 16.10.2019
ZA EGZEMPLARZ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY:
Bloger książkowy działający w sieci jako Czytalski, wychowany na książkach Alfreda Szklarskiego, Zbigniewa Nienackiego, serii o Trzech Detektywach i komiksach ze Spider-Manem. Obecnie specjalizujący się w klimatach kryminalnych, sensacyjnych i militarnych. Z pierwszego wykształcenia ekonomista, z drugiego informatyk.