filmrecenzja filmu

Recenzja filmu „Zabij i żyj”

Już w piątek w ramach Fest Makabra na ekrany polskich kin trafi intrygujący thriller Zabij i żyj w reżyserii  Colina Minihana, twórcy kilku niszowych produkcji takich jak Extraterrestrial. Jego najnowszy film to przede wszystkim gratka dla koneserów gatunku – posiada wady i zalety tradycyjnego b-klasowca. Najważniejsze jednak że trzyma w napięciu do ostatniej minuty.




Fabuła jest prosta, niewymagająca, a w niektórych miejscach boleśnie przewidywalna. Oto para lesbijek, Jackie i Jules, które przed rokiem wzięły ślub, zamierzają spędzić weekend w domu w kanadyjskich lasach. Jackie zabiera żonę nad jezioro, w miejsce gdzie wychowywała się z ojcem. Sielankowy pobyt zamienia się w prawdziwe piekło kiedy Jules odkrywa, że jej partnerka nie jest tą, za kogo się podaje.

Jak długo Minihan próbuje nakreślić psychologiczne sylwetki swoich bohaterek, tak długo film wyraźnie kuleje. Długie rozmowy przy kominku rzucają światło na przeszłość Jackie, ale kiepskie dialogi i klisze są męczące. W warstwie socjologicznej, dotykającej próby odpowiedzi na pytanie, czy nawet będąc z kimś, można tak naprawdę kiedykolwiek poznać go do końca, film realizowany jest płytko. Kiedy jednak następuje pierwszy  dramatyczny zwrot akcji, film nabiera zupełnie innego tempa i zamienia się w rasowy, pełen napięcia thriller.

Scenariusza można się tu zresztą czepiać znacznie więcej: a to bzdurnych i nielogicznych miejscami zachowań bohaterów, a to boleśnie płaskich postaci na drugim planie, które są tylko marionetkami w rękach Minihana.

Bardziej wymagających widzów zachęcam jednak do przymknięcia oka na scenariuszowe mielizny. Miłośnicy gatunku z kolei nie będą się nimi szczególnie przejmować. Bo jeśli idzie o samą rozrywkę płynącą z tej trzymającej w napięciu, pełnej przemocy gry, to jest ona przednia.

Mamy tu do czynienia z rywalizacją dwóch silnych kobiet, z których jedna urządza mordercze polowanie na drugą. Muszę tu pochwalić początkujące aktorki – Hannah Emily Anderson i Brittany Allen, bo o ile wspomniałem że przy dramatycznych momentach radzą sobie średnio, o tyle w drugiej połowie filmu realizują już wyraźniejsze występy. Anderson jako szalona diablica robi wrażenie, ale show kradnie Allen, której bez trudu będziecie kibicować.

Zabij i żyj to typowy b-klasowy thriller. Film z niskim budżetem, pełen scenariuszowych mielizn z fabułą, która nie zapadnie wam w pamięci. Ale to jednocześnie trzymające w napięciu widowisko, oparte na motywie łowcy i ofiary, brutalnej rywalizacji dwóch kobiet z charakterem. Konwencję pełnokrwistego dreszczowca wykorzystuje reżyser do kreślenia studium ciężkiej, toksycznej relacji dwojga ludzi, stawiając pytanie, czy kiedykolwiek możemy wzajemnie poznać się do końca. Najmocniej jednak film działa tam, gdzie reżyser nie moralizuje, tylko uderza w widza obrazami.

MOJA OCENA:
4/10

Zabij i żyj
Reżyseria: Colin Minihan
Scenariusz: Colin Minihan
Obsada: Hannah Emily Anderson, Brittany Allen, Martha MacIsaac, Joey Klein
Muzyka: Brittany Allen
Zdjęcia: David Schuurman
Gatunek: Thriller
Kraj: Kanada
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 26 października 2018

 

 

 

 

Za materiał do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.