Recenzja filmu „Slender Man”
Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy w ramach konkursu na stworzenie miejskiej legendy z udziałem zjawisk paranormalnych, niejaki Victor Surge powołał do życia postać zwaną Slender Manem. Wysoki, szczupły i pozbawiony twarzy mężczyzna charakteryzował się nienaturalną długością kończyn. Z czasem, za sprawą kolejnych creepy past i pracy internautów, którzy wrzucali do sieci kolejne nagrania ukazujące Slender Mana oraz rozwijali jego mitologię, zaczął on żyć własnym życiem, pojawiając się chociażby w grach komputerowych. Było więc kwestią czasu porwanie się na jego legendę przez Hollywood.
Tyle że dzieło Francuza Sylvaina White’a, który dotychczas pracował głównie przy realizacji seriali telewizyjnych, nawet nie udaje że jest czymś więcej, niż bezczelnym skokiem na kasę bazującym na samej popularności Slender Mana. Goszczący właśnie na ekranach polskich kin film przeciętnemu miłośnikowi horrorów nie zaoferuje absolutnie nic, a raczej zabierze 90 minut cennego czasu. Znacznie więcej strachu wywoła w was przykładowe fanowskie wideo z youtube, niż cała ta produkcja.
Nie dało się zacząć tej historii bardziej leniwie. Paczka młodych dziewczyn, na pisanie których scenarzyści nie poświęcili chyba nawet godziny, spotykają się na babski wieczór. Nie mają za bardzo o czym gadać, więc szukają w internecie informacji o Smukłym Człowieku, który prześladuje dzieci. Mamy więc wgląd w krótką historię tytułowej postaci. Najlepsze dopiero przed nami. Okazuje się, że nawet nie trzeba się starać. Wystarczy odpalić pierwszy link z Googli, odczytać formułkę i obejrzeć krótkie wideo, by ściągnąć na siebie uwagę demonicznej postaci. Od tej pory dziewczyny nie mogą czuć się bezpieczne w żadnej sytuacji, koszmarne wizje rodem z kultowego Ringu nawiedzają je w każdym momencie – w nocy i przy pełnym słońcu, w samotności i w towarzystwie. Na domiar złego niemal natychmiast jedna z dziewcząt znika.
Sam Slender Man również objawia się widzom nieustannie w każdych okolicznościach, jego magia i tajemnica pryskają w zasadzie wraz z jego pierwszym ukazaniem za pomocą fatalnych efektów specjalnych. Groza? Nawet jeśli oglądalibyście tylko jeden horror rocznie, to widzieliście już całą galerię straszaków, jaką mają do zaoferowania twórcy tej parodii udającej prawdziwy film.
Film Sylvaina White’a nie spełnia niemal żadnego podstawowego warunku dobrego kina – scenariusz zawiera chyba fragmenty Wikipedii, kilka scen z innych filmów i imiona bohaterów, bo nie przydano im choćby cienia charakteru. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że za skrypt odpowiada twórca znakomitego Elle sprzed dwóch lat, to można jedynie zastanawiać się, jak bardzo nie chciało mu się pracować nad Slender Manem – filmem bez bohaterów i klimatu. Filmem który nie ma widzowi nic do powiedzenia.
MOJA OCENA:
1/10
Slender Man
Reżyseria: Sylvain White
Scenariusz: David Birke
Obsada: Joey King, Julia Goldani Telles, Jaz Sinclair, Javier Botet
Muzyka: Brandon Campbell, Ramin Djawadi
Zdjęcia: Luca Del Puppo
Gatunek: Horror
Kraj: USA
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 17 sierpnia 2018
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.