10 filmów na Walentynki, które musisz zobaczyć
Walentynki, święto zakochanych. Nie wszyscy jednak je uznają, jedni narzekają na jego komercjalizację, inni twierdzą, że każdy dzień jest dobry, by powiedzieć komuś bliskiemu „kocham cię”. Bez względu jednak na podejście do sprawy, warto tego dnia obejrzeć z ukochaną osobą dobry film o miłości. Jeżeli nie wiecie na co się zdecydować, przygotowaliśmy dla Was zestawienie 10 filmów na Walentynki, które naszym zdaniem każdy powinien zobaczyć. Zgadzacie się z tym zestawieniem? Macie inne propozycje? Zachęcamy do komentowania.
Odlot, reż. Pete Docter, Bob Peterson (2009)
Tę animację warto obejrzeć w każdym momencie, nie tylko na Walentynki, zresztą nie jest to romans, lecz typowa Pixarowa bajka przygodowa. Jeżeli zatem szukacie wielkiej miłosnej historii na ten romantyczny wieczór, to raczej wybierzcie którąś z poniższych historii. Czemu jednak Odlot znalazł się w tym zestawieniu? Bo bajka ta niesie ze sobą przedstawione w niezwykle emocjonalny sposób przesłanie dotyczące tego, czym właśnie jest miłość, związek, czy życie z drugą osobą.
500 dni miłości, reż. Marc Webb (2009)
Jeśli macie już dość komedii romantycznych powielających w kółko te same tematy, to jest to film dla Was. 500 dni miłości to kino zwariowane, ale niepozbawione uroku, opatrzone sporą dawką humoru i kilkoma ciekawymi zabiegami formalnymi. Samej fabule również nie brak oryginalności, dlatego całość składa się na naprawdę godne uwagi romansidło. To świetnie zagrana historia, która na długo pozostaje w pamięci.
Wichrowe wzgórza, reż. Peter Kosminsky (1992)
W tym zestawieniu mogłoby znaleźć miejsce wiele romansów kostiumowych, ale tylko ten ma w obsadzie genialnego Ralpha Fiennesa. W naszym odczuci film Kosmisnky’ego to najlepsza ekranizacja powieści Emily Bronte. To opowieść o miłości tak niezwykłej i zawirowanej jak jej tytuł. Cała ta produkcja to festiwal uczuć, namiętności i żądz. Wielka miłość i pragnienie zemsty idą tu w parze.
Lepiej być nie może, reż. James L. Brooks (1997)
To film, który elementy mieszczące się w gatunku komedii romantycznej wykorzystuje we wzorcowy sposób, unikając banału i ckliwości, ale też nie wprowadzając żadnych innowacji. Świetnie poprowadzona historia nielubiącego ludzi ekscentryka, który zakochuje się w biednej kelnerce. Reżyser robi jednak wszystko, by ta opowieść stała się nie tylko strawna, ale niesamowicie angażująca.
50 pierwszych randek, reż. Peter Segal (2004)
Okej, to jest film z Adamem Sandlerem i wiem, że na dźwięk tego nazwiska niektórym natychmiast przychodzą na myśl rzędy Złotych Malin. Ale mimo większych lub mniejszych głupotek charakterystycznych dla większości filmów z tym, dla niektórych nieznośnym, aktorem, ta komedia ma w sobie tyle niewypowiedzianego uroku, że nie sposób nie obejrzeć jej z szerokim uśmiechem na twarzy, a może nawet – uronioną łzą. To ciepłe kino o miłości, która jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody. Banał, ale w tym wypadku działa, a całość ponadto śmieszy.
Imagine, reż. Andrzej Jakimowski (2012)
Być może nie jest to typowa miłosna produkcja, bo to raczej niezwykle ciepłe kino obyczajowe, ale posiada wyraźny wątek romantyczny, a ze względu na cały charakter filmu prezentuje się niebanalnie. Jest to historia ociemniałego nauczyciela Iana, który przybywa do ośrodka dla niewidomych w Lizbonie. Ze względu na swoje nowatorskie metody działania (echolokację) ma problemy z akceptacją nie tylko przez zarządców ośrodka, ale również niedowierzających w jego ślepotę podwładnych. Między Ianem a również niewidomą Evą rodzi się subtelna więź, znakomicie poprowadzona przez reżysera, pozbawiona niepotrzebnych wybuchów emocji. Dzięki wykorzystaniu oryginalnych oraz pomysłowych środków, Jakimowski przedstawia zwyczajną relację w niezwykły sposób. Ważny jest humor, tak charakterystyczny dla autora, który nawet gorzkie wydarzenia potrafi przedstawić w pełen uroku sposób.
Ona, reż. Spike Jonze (2013)
To wyjątkowo niebanalny film o miłości, przy którym pozostałe walentynkowe romansidła będą wypadać pretensjonalnie i nawinie. Nie dajcie się jednak zwieźć plakatom – to nie będzie tradycyjna opowieść o zakochaniu, w końcu Spike Jonze nie byłby sobą, gdyby troszkę sprawy nie zagmatwał. Porusza bardzo poważne aktualne tematy i nieustannie stawia trudne pytania, dlatego niejednokrotnie zmusza widza do głębszej refleksji. Ale nie ma się czego bać, Ona oferuje wszystko, co dobre love story powinno oferować, dlatego będzie to świetny walentynkowy wybór.
Prawdziwy romans, reż. Tony Scott (1993)
Prawdziwy romans Scotta to bez wątpienia jeden z „najfajniejszych” filmów o miłości. Największą zaletą produkcji jest scenariusz autorstwa Quentina Tarantino, który w beztroski i dość uroczy sposób (o ile to słowo w ogóle tu pasuje) przedstawia marzenie nerda o wielkiej miłości i przygodzie. Samotny fan komiksów za sprawą kobiety wplątuje się w prawdziwe tarapaty, związane z zabójstwem, narkotykami, gangsterami i FBI. Tę niezwykłą historię uzupełnia niesamowita wręcz obsada o jakiej marzyłby każdy reżyser na świecie.
Trudne słówka, reż. James L. Brooks (2004)
Kolejny film z Adamem Sandlerem w tym zestawieniu. Ale to nie on odgrywa tutaj najważniejszą rolę i bardzo dobrze. To też nie jest romans w pełnym tego słowa znaczeniu, a mimo to na walentynkowy wieczór sprawdzi się doskonale. Opowieść o Meksykance, która wraz z córką przybywa do USA i zostaje zatrudniona jako pomoc domowa w mieszkaniu bogatej rodziny. Między nią a panem domu rodzi się niezwykła relacja. Idealnie wyważone elementy dramatu i komedii są największą zaletą tej produkcji.
Między słowami, reż. Sofia Coppola (2003)
Na koniec najlepszy film romantyczny, w którym nie ma romansu. Film Sofii Coppoli to po prostu opowieść o „bratnich duszach”, ludziach którzy znajdują nić porozumienia, a może nawet coś więcej, właśnie to coś, co łączy ich dusze, nawet na końcu świata. To wyjątkowe kino z rodzaju tych, które trafiają się raz na kilkanaście lat. Znudzony, zapomniany gwiazdor i osamotniona kobieta, między którymi rodzi się wielka przyjaźń oraz uczucie, które nie ma szans się zrealizować.