filmrecenzja filmu

Powrót. Jessica Palud – mocny punkt sekcji Nowe Kino Festiwalu Filmowego Transatlantyk

W ramach sekcji Nowe Kino, Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Transatlantyk, prezentującej wybór najciekawszych premier z całego świata, włącznie z filmami nagradzanymi na najważniejszych festiwalach: w Cannes, Wenecji, Locarno, Berlinie czy Sundance, znalazło się aż 28 tytułów. Tymi najgłośniejszymi są bez wątpienia Lato ‘85 Francoisa Ozona oraz Dzieci słońca Majida Majidiego. Na drugim końcu listy znajdują się pozycje mniej rozpoznawalne, niezależne, a często nawet niszowe, które w niczym nie ustępują głośniejszym kontrkandydatom do ostatecznego triumfu w plebiscycie (biorąc pod uwagę jakość ich wykonania). Jednym z nich jest pełnometrażowy debiut Jessiki Palud, wyświetlany w ubiegłym roku w Wenecji w konkursie „Horyzonty”.

Powrót można nazwać sztandarowym przykładem tego, co krytycy mają na myśli, kiedy mówią „mały film” – chodzi tu o taki obraz, który robi duże wrażenie, ale jednocześnie trudno sobie wyobrazić sytuację, że na jego seans przyjdą tłumy obserwatorów. Film otula widza wiejskim spokojem, tak typowym dla francuskiego kina artystycznego. Ujmuje przede wszystkim emocjonalna szczerość i zwięzłość fabularna. Reżyserka stawia na psychologiczny realizm pozbawiony dużych kontrowersji czy wielkich zdarzeń. Interesuje ją harmonia kształtowania się więzi międzyludzkich, dlatego nie należy się spodziewać przemocy, brutalności czy wulgarności. Prawdopodobnie dlatego Powrót nigdy nie wygra ważnej nagrody i nie zagości na stałe w sercach widzów. Z drugiej strony zapewnia doznania dużo ważniejsze, niż rozgłos czy splendor.

Swój pełnometrażowy debiut Palud oparła na powieści Serge’a Joncoura. Akcja rozpoczyna się od powrotu młodego mężczyzny (w tej roli znany z filmów Dolana Niels Schneider) na zaciszne gospodarstwo położone niedaleko Valence, w południowo-wschodniej Francji. Dom należy do jego rodziców, z którymi od dawna znajduje się w separacji. Jego powrót zdeterminował zły stan zdrowia matki. Krok po kroku Thomas nadrabia zaległości w wydarzeniach z ostatnich kilkunastu lat: dowiaduje się o problemach finansowych, motywach śmierci brata, poznaje jego żonę i dziecko. Z tym ostatnim spędza sporo czasu opiekując się nim, stopniowo wchodząc w rolę zastępczego ojca. Akcja nie pędzi do przodu, jest dozowana bardzo ekonomicznie, sceny zmieniają się spokojne i harmonijnie. Czas upływa na jeżdżeniu skuterem po okolicy, rozmowach z sąsiadami, kwitnieniu zauroczenia, między Thomasem a Moną. Najciekawszy jest jednak wątek relacji młodego człowieka z dzieckiem. Alex jest wrażliwy, ale przy tym żywiołowy. Potrafi uciec, gdy z jakiegoś powodu się buntuje, ale także pomóc, gdy nikt tego od niego nie oczekuje. Obecność starszego mężczyzny dobrze na niego wpływa, a rodząca się więź może ostatecznie zaważyć o kształcie otwartego zakończenia. 




Powrót nie ustrzegł się kilku charakterystycznych dla debiutów błędów. Niezręcznie wygląda rozwój w kierunku odkrycia prawdy o śmierci Mathieu. Gdy wszelkie tropy okazują się niewystarczające, a tajemnica traci na sile, reżyserka wypuszcza do boju sąsiada. Ten decyduje się powiedzieć Thomasowi prawdę w przesadnie dydaktycznym przemówieniu, które samym widzom może wydać się niezrozumiałe. Dlaczego mówca musiał zdjąć ten ciężar z piersi? Przecież nikt go o to nie prosił, nikt mu nie mówił, że taka jest potrzeba. Jeszcze gorzej prezentuje się wątek ujawnienia informacji, o zaangażowaniu brata w działalność skrajnie prawicowej partii. Cały wątek został ograniczony do jednego zdania i przy okazji oderwany od kontekstu dzieła. Nasuwa się proste pytanie: po co? Czego z kolei brakuje? Przede wszystkim lepszego nakreślenia motywów rozdzielenia rodziny.

Wrażenie robi z kolei gra aktorska. Schneidera większość z nas kojarzy z ról tajemniczego, przystojnego chłopaka, który swoje braki w warsztacie, naprawiał nienaganną sylwetką. W Powrocie jego postać jest zawieszona w dwóch niepożądanych miejscach: na farmie i w szpitalu. Thomas jest lepki od potu, umazany błotem, przykurzony kurtyną oparów z otaczających pól. Jego atuty wizualne zostały ograniczone, na rzecz ukazania umiejętności aktorskich. A te jak się okazują, są naprawdę duże. Dobrze towarzyszy mu w tym urocza Adèle Exarchopoulos (ta Adele z nagrodzonego w Cannes Życia Adeli) oraz debiutujący, młody Roman Coustère Hachez w roli Alexa. Palud ma dobre oko do pięknych kadrów i nasyconych kolorów, idealnie oddających upalne lato na wsi. Potrafi  wykorzystać atuty swoich postaci i nakreślić szorstkość wiejskiego życia, a także uniknąć pułapki melodramatyczności. Ostatecznie Powrót to naprawdę udany film. Bardzo klimatyczny.

Powrót. Reżyseria: Jessica Palud; scenariusz: Jessica Palud, Philippe Lioret, Diastème; obsada: Niels Schneider, Adèle Exarchopoulos, Patrick d’Assumçao; zdjęcia: Victor Seguin; gatunek: dramat; kraj: Francja; rok produkcji: 2020.

FILM OBEJRZANY W RAMACH MIĘDZYNARODOWEGO FESTIWALU FILMOWEGO TRANSATLANTYK

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.