recenzja serialserial

Recenzja serialu „Upload”. Humorystyczne „Black Mirror”

Na platformę Amazon trafił na początku maja komediowy serial Upload od twórców Biura. To groteskowa i absurdalna wizja przyszłości, która – jeśli przyjrzeć jej się bliżej – wcale nie wydaje się być bardzo odległa od znanej nam rzeczywistości. Przeciwnie, twórcy jedynie uwypaklają, a miejscami wyraźnie przerysowują to, co znamy już z dzisiejszego świata.




W Upload po śmierci można pójść do nieba. Nie jest to jednak niebo z religijnych wyobrażeń, lecz rzeczywistość stworzona ręką człowieka – cyfrowa idylla wykreowana za pomocą sieci i komputerów. Taki Westworld, tylko w całości online. Ludzką świadomośc można już przerabiać zero-jedynkowo. Skoro więc komuś przyjdzie umrzeć na tym świecie, można przechwycić jego świadomość i załadować do systemu komputerowego. Tam czeka go pozbawiona bólu, cierpienia i trosk doczesnych wieczność, pozwalająca bez końca cieszyć się urokami cyfrowego nieba. To tak, jakbyście po śmierci trafili do Simsów, mogli urządzać sobie mieszkanie, spotykać się z przyjaciółmi, rozwijać swoje pasje, itd. Idylla? O tym, że niebo w Upload nie do końca wygląda tak kolorowo, przyjdzie przekonać się przystojnemu Nathanowi, który w wyniku nietypowego wypadku przedwcześnie odchodzi z tego świata.

Na szczęście(?) bogata dziewczyna Nathana załatwia ukochanemu miejsce w jednym ze sztucznych światów, gdzie miałby on na nią czekać do jej śmierci. I chociaż miejsce to początkowo faktycznie okazuje się wyjątkowe, Nathan szybko odkrywa jego bolączki. To właśnie w tym miejscu twórcy najmocniej akcentują absurdy współczesnego świata, przekładając je na dość niepokojącą wizję przyszłości. Nie każdy bowiem ma tak bogatą dziewczynę, jak Nathan. Inni, biedniejsi ludzie, trafiają do nieba z limitem gigabajtów, w którym biblioteka na przykład pełna jest darmowych próbek – książek zawierających tylko kilka stron, piękne widoczki za oknem szybko się wyczerpują i do końca miesiąca można podziwiać jedynie puste ściany. Ale i ci bogatsi muszą znosić irytujące reklamy, posługiwać się mikropłatnościami w celu odblokowania dodatkowych treści. A to zaledwie pzedsmak technologicznego horroru – bo o wiele smutniejsze są w tym kontekście rozpad relacji międzyludzkich, sprowadzanie ludzkiego życia do wartości materialnych, duchowe ubóstwo i obdzieranie człowieka z jego godności.

Twórcy Upload oczywiście mierzą się z tak poważnymi kwestiami i snują dość mało przyjemną wizję przyszłości, mocno zakorzenioną w teraźniejszości. Ale cały charakter serialu sprowadza się do tego, że robią to z olbrzymią dawką specyficznego, głupawego humoru. Żenujące i absurdalne wstawki związane z pierdzeniem czy seksem są tu na porządku dziennym. Sytuacji nie pomaga również okropnie drewniane aktorstwo i słabiutki poziom dialogów. Przez większość sezonu zgrzytałem zębami na jakość tej produkcji, pozostając przy niej tylko z uwagi na fakt, że mimo całej tej bzdurnej w moim odczuciu otoczki, twórcy mają coś ważnego (chociaż nie odkrywczego) do powiedzenia o współczesnym świecie.

Serial Upload przypomina nieco lżejszą wersję Black Mirror. Twórcy z dużą dozą specyficznego humoru mierzą się z tematem niebezpieczeństw współczesnych technologii, podejmując przy tym kwestie socjologiczne. Dla mnie niestety humor Upload bywa miejscami nie do przeskoczenia, w wielu miejscach bardzo łatwo odbić się od absurdalnych wręcz zagrań, które powinny być zabawne – w moim odczuciu były raczej żenujące. Wierzę jednak, że ze względu na poruszony temat, serial znajdzie wielu odbiorców.

Upload. Reżyseria: Greg Daniels; obsada: Robbie Amell, Andy Allo, Allegra Edwards; gatunek: Sci-Fi, kraj: USA; rok produkcji: 2020; data polskiej premiery: 1 maja 2020.

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.