filmhotrecenzja filmu

„Śmierć nadejdzie dziś 2” – solidna kontynuacja

Na ekrany polskich kin wkracza druga odsłona przeboju Śmierć nadejdzie dziś, który przed dwoma laty odniósł całkiem spory sukces. Młodzieżowy horror z powodzeniem wykorzystał motyw Dnia świstaka do realizacji trzymającego w napięciu straszaka, ale jego główną zaletą była olbrzymia dawka autoironii pozwalającej przymknąć oko na wszelkie fabularne głupotki. Śpieszę więc uspokoić miłośników – druga część to wciąż niezła zabawa, ale – uwaga – już w trochę innym stylu.




Bardziej od horroru druga odsłona Śmierć nadejdzie dziś ma w sobie ducha młodzieżowej komedii, co – dzięki sprytnej narracji – nie powinno być odebrane jako wada. W tej części, gdzie do głosu dochodzą zabawy z czasem będące wynikiem działań jajogłowych, trudno pozbyć się skojarzeń chociażby z Teorią wielkiego podrywu, szczególnie kiedy główna bohaterka próbuje uczyć się na pamięć skomplikowanych wzorów. Nie ma tu miejsca na grozę. Jest za to solidna zabawa. Paczka studenciaków próbujących odwrócić skutki eksperymentu pakuje się w kolejne kłopoty.

W pierwszej części Theresa została zamknięta w czasie niczym bohater Dnia świstaka. Nieustannie przeżywała dzień swoich urodzin, a wraz z nim – niekończący się koszmar, brutalną śmierć z ręki zamaskowanego sprawcy. Drugą odsłonę reżyser rozpoczyna tuż po zakończeniu poprzedniej, jednocześnie rzucając nieco światła na powód czasowej pętli – oto nowi przyjaciele Theresy realizują eksperyment, w wyniku którego doprowadzili nie tylko do zapętlenia, ale – jakby tego było mało – w tej części umieścili Theresę w innym wymiarze, w którym Carter nie jest jej chłopakiem, lecz jej nieżyjąca matka ma się z kolei całkiem dobrze.

Koszmar zatem zaczyna się od nowa, pod tym względem to powtórka z rozrywki – znów trzeba powstrzymać zamaskowanego mordercę i podjąć trudny wybór – w tym przypadku bohaterka będzie musiała zdecydować pomiędzy ukochanym i matką, a przy okazji uratować przyjaciół. Ale, jak wspomniałem, jest w tym wszystkim dużo czarnego humoru i teledyskowa, młodzieżowa narracja. Ot, chociażby widowiskowa sekwencja, w czasie której zmęczona bohaterka wymyśla coraz to dziwniejsze sposoby na popełnienie samobójstwa. Przyjaciele tłumaczący dziewczynie skomplikowane wzory naukowe. Mnóstwo ciętych, ironicznych dialogów. Trudno traktować to na poważnie i raczej scenariusz nie wywołuje napięcia, a twórcy zupełne postanowili zrezygnować z budowania dusznej atmosfery.

Świetnie radzi sobie Jessica Rothe jako Theresa, twórcy bowiem tym razem odkrywają u niej spory komediowy potencjał. Jej wściekłość w wyniku ponownego uwięzienia dostarcza widzowi dużo frajdy. Młoda, charyzmatyczna aktorka brawurowo radzi sobie z ciążącym na niej oczekiwaniem, by wydobyć ze swojej postaci więcej niż poprzednio,  a zarazem ponieść na barkach znów tę samą fabułę.

Nazwijmy rzecz po imieniu. Śmierć nadejdzie dziś 2 nie ma już absolutnie nic wspólnego z horrorem. To pełna gagów i świadomie bawiąca się konwencją komedia młodzieżowa, korzystająca z elementów grozy i science-fiction jako pretekstu dla zdystansowanej zabawy. Wyobraźcie sobie odcinek Teorii wielkiego podrywu, w której w wyniku działań Sheldona i reszty wściekła Penny zostaje uwięziona w czasie. I jeszcze musi ich uratować! Film praktycznie pozbawiony jest zbędnych przestojów – cały czas mamy do czynienia z akcją i błyskotliwymi dialogami, a w dodatku całkiem znośnie zostają wyjaśnione luki z pierwszej odsłony. W rezultacie tak odgrzany kotlet oparty niemal na identycznej fabule jak pierwowzór okazuje się być naprawdę smaczny – wystarczyło go przyrządzić w inny sposób.

ZOBACZ TERAZ RECENZJĘ KAPITAN MARVEL!

Śmierć nadejdzie dziś 2
Reżyseria: Christoper Landon
Scenariusz: Christoperh Landon
Obsada: Jessica Rothe, Israel Broussard, Ruby Modine, Charles Aitken
Muzyka: Bear McCreary
Zdjęcia: Toby Oliver
Gatunek: Horror
Kraj: USA
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 1 marca 2019

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.