filmhotrecenzja filmu

Dom, który zbudował Jack – film, który podzieli widzów

Poniższy tekst nie jest recenzją, to raczej zbiór luźnych refleksji po seansie najnowszego filmu Larsa von Triera Dom, który zbudował Jack. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych współczesnych reżyserów oddaje widzom kolejny już, m.in. po Antychryście czy Nimfomance, obraz który wyłamuje się konwencji, a którego zadaniem jest przede wszystkim prowokacja.




Poznajcie Jacka, granego brawurowo przez dawno nie widzianego Matta Dillona psychopatę i seryjnego mordercę. Jest cyniczny i wyrafinowany, sam zresztą mówi o sobie Mr. Sophistication. Chwali się, że zabił ponad 60 osób. Wiele z jego ofiar to kobiety. Cechuje go olbrzymia pewność siebie, ale też poczucie sprzyjającego mu losu, jakiejś opieki z góry? W każdym razie jest nieostrożny, czasem wręcz celowo, pewien że prowadzona przez niego działalność ujdzie mu na sucho.

Jednocześnie Jack to mężczyzna na swój psychopatyczny sposób wrażliwy, oczytany, inteligentny, obcujący ze sztuką, rozprawiający o filozofii, religii, psychologii; wracający do swojego dzieciństwa, między słowami sugerujący obrazy zranionych relacji i braków. Jego największym pragnieniem jest zbudowanie domu, takiego o jakim marzy. Każda z prób kończy się jednak fiaskiem. Dom będzie więc nie tylko na poziomie czysto fabularnym odniesieniem do pragnień Jacka (w rozumieniu braku domu), ale – szerzej – pragnieniem stworzenia wybitnego dzieła filmowego przez samego reżysera.

Bo w tym wszystkim jest przede wszystkim sam von Trier, który tradycyjnie wykorzystuje medium jako autoterapię, ale też do bezceremonialnego uderzania w widzów. Przed laty podczas premiery Melancholii w Cannes reżyser stwierdził że rozumie Hitlera. Jego wypowiedź została przyjęta bardzo źle a sam twórca został delikatnie mówiąc wyrzucony z festiwalu. Po latach zaproszono go ponownie, a on – tym razem ustami swojego bohatera – znów chwali niemieckiego dyktatora. Jakby na przekór, w fabułę Domu, który zbudował Jack, wplata jeszcze fragmenty swoich dotychczasowych filmów, wychodząc daleko poza opowieść o mordercy, zataczając kolejne kręgi sensów, niczym kolejne warstwy piekła.

Dom, który zbudował Jack stanowi też bowiem wyrafinowaną podróż do piekła. W sensie dosłownym i metaforycznym – oto Jack zwierza się Wergiliuszowi ze swoich działań. Morderstwa traktuje jako wyraz sztuki, a właśnie z Vergiem toczy dysputy o jej charakter. Ten drugi przekonuje, że największe dzieła powstają pod wpływem miłości – Jack, a zarazem von Trier, są innego zdania.

Podczas premierowej projekcji w trakcie Festiwalu w Cannes tamtejsza widownia dała wyraz swojemu oburzeniu, tłumnie opuszczając seans przed napisami końcowymi. Nie sądzę, żeby von Trierowi było z tego powodu przykro, raczej był to efekt, który dokładnie chciał osiągnąć.

Być może chciał nawet, by widzowie zastanowili się dlaczego tak naprawdę wyszli z seansu, co tak mocno ich dotknęło, oburzyło. Zapewne w większości były to osoby o zbyt słabych nerwach, zbyt wrażliwe na okrucieństwo obrazów, jakie zaproponował reżyser. Ale von Trier chce wbić widzowi przysłowiową szpilę, wyrwać go ze sfery komfortu. Jakby chciał powiedzieć: „oglądacie filmy nafaszerowane akcją, w których trup ściele się gęsto, nie robią na was wrażenia brutalne, pełnokrwiste horrory, pragniecie emocji i dramatów w widowiskach sportowych, karmicie się tragediami, a wystarczy pokazać wam bez ozdobników faceta, który cynicznie morduje kobietę i jesteście oburzeni”.

A von Trier nie kończy na morderstwach kobiet, idzie jeszcze dalej, uderzając w najbardziej wrażliwe w widzach tony. Robi to celowo, manipuluje, wykorzystuje swoją pozycję do wzbudzania w odbiorcy najgorszych instynktów, ot chociażby ubiera całość w szaty wyrazistego, czarnego humoru. Najpierw przychodzi uśmiech, potem zastanowienie, z czego tak naprawdę się śmiejemy.

W tym kontekście stawia się von Trier gdzieś obok Hanekego i jego Funny Games, piętnując popkulturowe przetrawienie tematu śmierci, ale ponadto uzbraja swój film w kolejne i kolejne pokłady treści. Całość tonie w odniesieniach, które będą stanowić olbrzymie pole do interpretacji: sztuka, architektura, filozofia, psychologia, literatura, religia mieszają się ze sobą w tyglu poruszonych zagadnień.

Chciałbym w tym tekście przestrzec też niektórych co wrażliwszych widzów. Zbrodnie Jacka przedstawione są w sadystyczny sposób, wcale nie brutalny, ale raczej sugestywny i wyrachowany. Cześć z widzów z pewnością będzie zniesmaczona.

Niemniej o ile część z widzów opuszczała w Cannes seans z powodu zbyt dużej wrażliwości, o tyle z pewnością znaleźli się też tacy, dla których wynurzenia von Triera są niczym więcej, jak pseudointelektualnym bełkotem, w najlepszym wypadku perwersyjnym trollingiem. Bo Domem, który zbudował Jack, von Trier pokazuje krytykom środkowy palec, czyniąc z psychopaty swojego bohatera.

Są też niewątpliwie tacy widzowie, którzy zachwycą się ogromem intelektualnej pożywki dostarczanej przez reżysera, z radością przyjmą możliwość odbycia długiej i satysfakcjonującej rozmowy z von Trierem, który ustami bohatera opowie o własnym spojrzeniu na naturę sztuki i artyzmu.

Dom, który zbudował Jack wymyka się prostej ocenie i nie sposób będzie zmieścić go w standardach współczesnego kina. Von Trier prowadzi z widzem intelektualną grę, jego celem jest prowokacja, bez względu na to jakich środków będzie musiał użyć. A w tych nie przebiera. Osobiście nie kupuję do końca tej zabawy ze sztuką, poprzez które reżyser dorabia (a przynajmniej stara się) filmowi kolejne pokłady treści i znaczeń. Nie przekonują mnie próby zestawienia artysty z psychopatą, stanowiące tłumaczenie własnej twórczości; przyrównywanie filmów do popełnianych morderstw. Bardziej doceniam prowokatorski charakter produkcji – bo jest niekomfortowa, niesmaczna i okrutna, nie da się przejść obok niej obojętnie i zmusza do refleksji.

Dom, który zbudował Jack
Reżyseria: Lars von Trier
Scenariusz: Lars von Trier
Obsada: Matt Dillon, Bruno Ganz, Uma Thurman, Siobhan Fallon Hogan, Sofie Grabol, Riley Keough
Zdjęcia: Mauel Alberto Claro
Gatunek: Dramat
Kraj: Dania, Francja, Niemcy, Szwecja
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 18 stycznia 2019

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.