recenzja serialserial

Luke Cage Sezon 1 Recenzja

Współpraca MCU, ABC Studios i serwisu Netflix trwa w najlepsze. Do tej pory swoje premiery maiły dwa sezony Daredevila i jeden sezon serialu Jessica Jones. Teraz przyszła pora na kolejnego, długo zapowiadanego bohatera, który już pojawił się w drugoplanowej roli w produkcji JJ. Mowa oczywiście o człowieku o stalowej skórze, czyli Luku Cage’u. Kolejny bohater i całkowicie odmienny klimat. Widać, że twórcy nie zamierzają popadać w żadne schematy i każdą historię tworzą w odmienny sposób. Czy jednak po sukcesach dwóch poprzednich produkcji, Luke Cage, utrzyma podobny wysoki poziom?

Akcja serialu zaczyna się w sposób nietypowy w porównaniu do poprzednich produkcji, ale jak już wspomniałem wcześniej, klimat w jakim jest utrzymany Luke Cage jest też całkowicie inny. Więc wyobraźcie sobie: Harlem, salon fryzjerski i rozmowy przystrzyżeniu rodem z filmów z lat siedemdziesiątych.. Pierwsze co rzuca się w oczy to przeniesienie akcji z Hell’s Kitchen do wspomnianego Harlemu. Luke przenosi się do nowej dzielnicy chcąc się ukryć przed światem. Pracuje na dwie zmiany, aby związać koniec z końcem a i tak brakuje mu na czynsz. Przez przypadek wplątuje się w gangsterskie porachunki, co doprowadza go do sytuacji w której staje się obrońcą zwykłych ludzi.

Początkowo klimat przypomina produkcje typy Shaft, a chwilami nawet można dopatrzeć się analogi do Pulp Fiction. Z gangsterskiego klubu wylewa się świetna muzyka, która można powiedzieć, że jest podstawą całej produkcji. Jednak najmocniej cały serial definiuje sama dzielnica. Bo właśnie o nią tu chodzi. Cage jest tylko jej elementem. Wszystko rozchodzi się o mieszkańców, ich problemy. Cage nie stał by się bohaterem, gdyby nie fakt wykorzystywania ludzi przez gangsterów i pseudopolityków.

Sam Luke Cage też nie jest bohaterem z najwyższej półki. Przed pojawieniem się w serialu JJ znany był prawdopodobnie wąskiemu gronu fanów komiksów. Sam siebie nie nazywa bohaterem, a jednak za wszelką cenę chce pomagać ludziom. Nie nosi maski, a jego tożsamość znają wszyscy. Niestety sam bohater nie wyróżnia się niczym szczególnym, no poza faktem że jest to obszernej postury Murzyn z pancerną skórą. Niestety całość jego krucjaty definiowana jest przez pryzmat jego zdolności. Bohater jest silny, ale powolny i toporny. Śmiało można to powiedzieć o całej produkcji.

Słabo wypadają także antagoniści. W porównaniu do Wilsona Fiska czy KillGrave’a jest to trzecia liga. Ich motywacja jest prosta – zdobycie jak największej władzy w dzielnicy i przy okazji dorobienie się ogromnych pieniędzy, kosztem nawet zwykłych mieszkańców. Fajnym zagraniem zaś była zmiana czarnego charakteru. Twórcy kreowali na niego Cornella Stokesa aka Cottonmouth. Jednak ku zaskoczeniu widzów gdzieś w połowie zostaje wyeliminowany, a jego miejsce zajmuje postać komiksowa, a mianowicie Willis Stryker aka Diamondback. To pomiędzy nim a Cagem dochodzi do ostatecznej konfrontacji. Zanim jednak do tego dojdzie, Luke będzie musiał zmierzyć się ze swoją przeszłością, policją i całą masa gangsterów.

Jeżeli chodzi o aktorów to nie wyróżniają się niczym szczególnym. Mike Colter gra powolnego, ale super silnego herosa, który na pierwszy rzut oka nie grzeszy inteligencją. Postać Luka, w którą się wciela już na etapie scenariusza została dokładnie sprecyzowana, a sam Colter raczej nie musiał się zbytnio wysilać, aby nadać jej jakiś nadzwyczajnych psychologicznych rysów. To nie ta bajka. Pozytywnie zaś wypada Simone Missic jako Misty Knight, policjantka z Harlemu, która spędza upojną noc z głównym bohaterem, a później musi prowadzić przeciwko niemu śledztwo. Wypada dużo lepiej niż Colter, a chwilami sprawia, że widz bardziej się identyfikuje z nią niż z głównym bohaterem.

Jeżeli chodzi czarne charaktery, to możemy zobaczyć znanego z House of Cards Mahershala Aliego, wcielającego się w Cottonmountha, a także Erika LaRay Harveya znanego z roli Dunna Purnsley’a z Zakazanego Imperium. Pojawia się także Theo Rossi znany z kultowego serialu Synowie Anarchii, gdzie wcielał się w postać Juice’a. Nie można też wspomnieć o kobiecej postaci, czyli Mariah Dillard, w którą wciela się Alfre Woodard. Śmiało można powiedzieć, że ze wszystkich antagonistów to ona wypada najlepiej. Pozostali raczej tworzą postacie sztampowe, które również na etapie scenariusza zostały z góry skazane na pewne ograniczenia. Choć niemożna powiedzieć, że twórcy nie starali się nadać im głębi, ukazać ich przeszłości, która w dużej mierze wpłynęła na ich życie. Niestety antagonisty pokroju Fiska, żadnemu nie udało się wykreować, a podstawy do tego mieli.

Produkcja ukazująca losy kolejnego superbohatera, który w przyszłości ma tworzyć grupę The Defenders, wypada dużo gorzej niż Daredevil czy Jessica Jones. Spowodowane jest to głównie powolnym sposobem narracji. W wielu momentach jest zwyczajnie nudno. Twórcy oczywiście zaskakują widza kolejnymi zwrotami akcji i jest to na pewno element, który wpływa na pozytywny odbiór. Jest kilka takich momentów, że szczęka opada ze zdziwienia.

Wierni fani marvelowskich produkcji mogą dostrzec wiele subtelnych nawiązań do kinowego uniwersum. Jak to było w poprzednich produkcjach, postronne osoby mówią w zawoalowany sposób o Avengerach i innych superbohaterach. Ciekawostką jest także fakt, że dostarczycielem broni, od której zaczęła się cała akcja, oraz super pocisków Judasz, które mogą powstrzymać głównego bohatera jest firma Hammer. Fani na pewno pamiętają, że właścicielem Justin Hammer (Sam Rockwell), który zatrudnił Ivana Vanko, aby ten powstrzymał Tony’ego Starka w filmie Iron Man 2. Ciekawostką jest także postać Claire Temple, która jako jedyna pojawia się we wszystkich czterech netflixowskich produkcjach.

Luke Cage nie jest złym serialem, jednak najsłabszy ze wszystkich dotąd zaprezentowanych przez Netflix seriali Marvela. Przede wszystkim jest on nierówny. Ma swój nietypowy klimat, ma potencjał, ma świetną muzykę, ale sama historia nie do końca potrafi zaintrygować. Ciekawy wątek doświadczeń na ludziach, w którym swój udział miała zamordowana żona Cage’a, został mocno zmarginalizowany. Być może później zostanie pociągnięty dalej w kolejnym sezonie. Teraz jednak czekamy na kolejnego bohatera, a mianowicie Iron Fista, który pojawi się już na początku przyszłego roku.

Luke Cage
Twórca: Cheo Hodari Coker
Obsada: Mike Colter, Simone Missick, Theo Rossi, Rosario Dawson, Erik LaRay Harvey, Alfre Woodard, Mahershala Ali, Frank Whaley i inni
Muzyka: Ali Shaheed Muhammad, Adrian Younge
Zdjęcia: Manuel Billeter
Gatunek: akcja, sci-fi
Produkcja: USA
Rok produkcji: 2016

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.