filmrecenzja filmu

Recenzja filmu „Pitbull. Nowe porządki”

Patryk Vega wraca tematyką do swojego fenomenalnego filmowego debiutu. Gdy w 2005 roku na ekrany kin wszedł Pitbull – szybko podbił serca widzów, a reżyserowi wróżono początek świetnej kariery. Faktycznie po filmie kinowym przyszła pora na serial, który będąc na podobnym poziomie co film, zachwycał widzów w telewizji. Intrygująca historia, realizm, mocni bohaterowie i świetne, cięte dialogi. Niestety z perspektywy czasu można zaryzykować stwierdzenie, że Pitbull był swojego rodzaju wypadkiem przy pracy. Vega z każdą kolejną produkcją udowadniał, że ma pomysł, ale gorzej z jego realizacją. Po kilku mniej udanych produkcjach reżyser postanowił powrócić do źródeł. Z jakim efektem? Ciężko jednoznacznie ocenić.

Fabularnie najnowsza produkcja Vegi skupia się wokół mokotowskiej grupy przestępczej kierowanej przez Babcię. W tej roli powracający po przerwie na ekrany kin Bogusław Linda. Niestety nie zobaczymy podkomisarza Desperskiego, w rolę którego wcielał się fenomenalny Marcin Dorociński. Nie ma jednak tego złego, bo zasłużenie zastępuje go debiutujący na dużym ekranie Piotr Starmowski, wcielający się w policjanta o ksywce Majami. Rozpracowuje on gangsterów zajmujących się zbieraniem haraczy. W tym samym czasie Wydział Zabójstw rozpracowuje gang „obcinaczy palców”, którzy dokonują porwań dla okupu. W związku z tym epizodem na ekranie ponownie pojawia się Andrzej Grabowski jako Gebels. W epizodycznych rolach możemy zobaczyć także Igora (Paweł Królikowski), którego wątek zdecydowanie na siłę został upchnięty w tym filmie i nie wnosi nic poza dodatkowymi minutami.

Reżyser ponownie skupia się na ukazaniu przemocy i to tej ulicznej w najczystszej postaci. Wszechobecna patologia jest u niego tak częsta, że w pewnym momencie zaczynamy przechodzić wobec niej z obojetnością. Vega nie bawi się w subtelności. Wszędzie wokół widzimy przemoc, ohydę i obsceniczność. Tak naprawdę to ciężko ocenić na ile to, co ukazuje reżyser jest prawdą, a na ile wytworem jego wyobraźni. Świat nowego Pitbulla całkowicie obdarty jest z moralności. Tutaj nie tylko zabija się dzieci, ale dzieci również są mordercami.

Mocną stroną nowego Pitbulla są także dialogi. Ten element naprawdę zachwyca. Prym wiedzie osiłek zatrudniony przez Babcię. Nie są to oczywiście dialogi najwyższych lotów. Nie można jednak zaprzeczyć, że gdy tylko otwierał buzię cała sala w kinie się śmiała. Niestety nawet cięte i humorystyczne dialogi i ciekawie rozpisane postacie nie sprawią, że historia będzie składać się w jedną całość. Właśnie tego zabrakło w najnowszej produkcji Patryka Vegi. Elementu, który spinałby wszystkie te pokazane historie w całość. W tym momencie widz dostaje kilka świetnie nakręconych pojedynczych epizodów przypominających migawki z wiadomości oraz kilka całkowicie zbędnych scen. Wszystko oczywiście gdzieś tam się ze sobą łączy, ale brakuje takiej jednolitej spójności. No i co najgorsze, że od początku wiemy w która stronę to wszystko zmierza. Nie doświadczymy tu żadnych zwrotów akcji, ani szczypty dramaturgii.

Pitbull. Nowe Porządki nie jest filmem złym, jednak diametralnie innym od pierwowzoru. Są elementy, które mogą się podobać. Trzeba przyznać, że trzyma w napięciu od początku do końca i mimo ponad dwóch godzin seansu, nawet na moment się nie nudzi. Jak na kontynuację przystało jest wszystkiego dużo więcej. Czy jednak jest filmem lepszy? Nie. Jest za to filmem innym i sądzę, że warto go obejrzeć po to, by posmakować bezkompromisowego kina akcji, jakiego rzadko możemy doświadczyć w polskim kinie.

— Tomasz Drabik

Pitbull. Nowe Porządki
Reżyseria: Patryk Vega
Scenariusz: Patryk Vega
Obsada: Piotr Stramowski, Bogusław Linda, Andrzej Grabowski, Maja Ostaszewska, Krzysztof Czeczot, Agnieszka Dygant i inni
Muzyka: Łukasz Targosz
Zdjęcia: Mirosław Brożek
Gatunek: Sensacja, Akcja
Produkcja: Polska
Rok produkcji: 2016
Data premiery: 22 stycznia 2016

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.