filmFilmy Horroryrecenzja filmu

Recenzja filmu „Zabawa w pochowanego”

Dziś na ekrany polskich kin trafia wyraźnie bawiący się konwencją horror Zabawa w pochowanego. Fabuła tej produkcji jest niezwykle prosta, ale i nie o fabułę tak naprawdę tutaj chodzi. Grace wychodzi za mąż za Alexa – chłopaka z bogatej rodziny. Kameralny ślub przypieczętowuje ich dość krótką w gruncie rzeczy znajomość. Po uroczystości kobieta ma wziąć udział w niewinnej zabawie. Jej mąż twierdzi, że to rodzinna tradycja – każdy, kto wchodzi do rodziny, musi ją wypełnić. Jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi, dziewczyna ma się schować w olbrzymiej rezydencji Le Domasów, podczas gdy pozostali członkowie familii będą jej szukać. Tyle tylko, że bardzo szybko okazuje się, iż ta pokręcona rodzinka zamierza ją tak naprawdę zabić.




Reszta, to znaczy absolutnie cały film, stanowi brutalną i pełną czarnego humoru zabawę w kotka i myszkę. Jak łatwo się bowiem domyślić, dziewczyna nie sprzeda łatwo skóry. Twórcy filmu nie udają nawet, że chodzi w nim o cokolwiek więcej, niż tylko mroczną zabawę, ale z jakiegoś powodu ta zabawa bardzo dobrze się sprawdza. Być może z uwagi na wdzięk i charyzmę grającej pannę młodą Samary Weaving, która kupuje widza właściwie od pierwszych minut. Kibicujemy jej od samego początku, wiemy że wżeniając się w tę rodzinę popełniła straszliwy błąd i życzymy jej, by udało się jej stawić czoła tym potworom w ludzkiej skórze.

Na pewno olbrzymią rolę odgrywa czarny humor, który zupełnie obdziera tę produkcję z napuszonego dramatyzmu. Scenariusz jest tak prosty i absurdalny, że gdyby traktować go na poważnie, dostalibyśmy zapewne kolejny durny, miernej jakości horror. To właśnie obśmianie konwencji stanowi klucz do sukcesu, twórcy stawiają nie tylko na zabawne dialogi, ale i sporą dawkę komizmu sytuacyjnego (fajtłapowata i uzależniona od narkotyków członkini rodu Le Domas, która zupełnie nie radzi sobie w polowaniu). Świetnie zbalansowano tu momenty grozy i napięcia z chwilami czystej rozrywki.

Szczerze mówiąc trudno napisać cokolwiek więcej na temat jednowątkowego, krótkiego filmu, którego jedynym celem dostarczenie prostej, niewymuszonej rozrywki, trafiającej w gust miłośników ekranowej rozwałki. Charyzmatyczna bohaterka, brawurowo rozłożone akcenty pozwalające płynnie przechodzić od dramatyzmu do komizmu, i wreszcie umiejętnie budowane napięcie. Nie ma tu nic ambitnego, a twórcy w żaden sposób nie próbują, by film zapisał się w pamięci, ale oferują w zamian w pełni samoświadomą zabawę, od której przez 90 minut się nie oderwiecie. Czego chcieć więcej?

Zabawa w pochowanego; reżyseria: Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillet; scenariusz: Guy Busick, Ryan Murphy; obsada: Samara Weaving, Adam Brody, Mark O’Brien, Henry Czerny, Andie MacDowell, Nicky Guadagni, Melanie Scrofano, Kristian Bruun; zdjęcia: Brett Jutkiewicz; muzyka: Brian Tyler; gatunek: horror, komedia; kraj: USA; rok produkcji: 2019; data polskiej premiery: 11 października 2019.

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.